"Prawdopodobnie jest to pozostałość chaty" - tak archeolodzy
określają jamę wydrążoną w ziemi przed 12 tys. laty odkrytą w Ćmielowie
na Sandomierszczyźnie, na stanowisku Mały Gawroniec.
By wyjaśnić wątpliwości sięgają po specjalistyczne metody badań
fizyko-chemicznych, stratygraficznych oraz z zakresu modelowania
komputerowego. Trudno to sobie wyobrazić, ale jama była badana przez 3 lata. Cierpliwość godna podziwu.
"Postawiliśmy na precyzję, bo tylko wtedy można otrzymać odpowiedzi
na bardzo szczegółowe pytania, tym bardziej dotyczące epoki kamienia.
Tu każdy drobny fragment krzemienia jest częścią większej układanki" -
opowiadają odkrywcy i badacze stanowiska Michał Przeździecki z
Instytutu Archeologii UW oraz Witold Migal z Państwowego Muzeum
Archeologicznego w Warszawie.
Badany obiekt jest resztką
konstrukcji jaką wznieśli mieszkający tu ludzie należący do kręgu
znanej z malowideł naskalnych kultury magdaleńskiej. "Wydrążona w ziemi
jama nie jest tworem naturalnym - świadczą o tym jej idealnie gładkie
ściany i dno być może pierwotnie wyłożone kamiennymi pytami. Ma
średnicę około 2 metrów, i głębokość 60-70 centymetrów" - opisuje jej
wygląd Katarzyna Pyżewicz, archeolog z Instytutu Prahistorii
Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu
To co wyróżnia ten
obiekt od podobnych na terenie Polski to jego trapezowaty kształt w
przekroju. "Ściany rozszerzają się ku dołowi - to jedyny obiekt o takim
charakterze na terenie Polski. Do tego w jego ścianie znajduje się
kolejna tym razem wypełniona gruzem wapiennym struktura o bliżej
nieokreślonej funkcji" - mówi Pyżewicz.
Ale to nie wszystkie
obiekty odkryte na stanowisku - w odległości około 1,5 metra od jamy
archeolodzy zauważyli trzy niewielkie zaciemnienia. Po ich zbadaniu
uznano, że są to prawdopodobnie ślady po słupach, które mogły
podtrzymywać zadaszenie nad główna jamą.
Wielkie nadzieje badaczy
stanowiska wzbudzają możliwości jakich dostarczają analizy
fizyko-chemiczne zastosowane w Ćmielowie. Uzyskane wyniki pozwolą
odpowiedzieć m.in. na pytanie: z czego, w jaki sposób i kiedy obiekt
ten został wykonany. Pierwsze wyniki uzyskane przez Macieja Krajcarza z
Instytutu Geologii UW, wskazują iż ściany obiektu wykonane zostały ze
specjalnej mieszanki lessu i materiałów organicznych. Dzięki temu cała
konstrukcja była stabilna i nie przepuszczała wilgoci.
Zrekonstruowane
zostały również przynajmniej dwa poziomy glebowe odpowiadające
powierzchni gruntu w momencie funkcjonowania obozowiska. "Zauważono w
badaniach liczne pozostałości materiałów organicznych. To szczególnie
ważne gdyż na stanowisku nie znaleźliśmy ani jednego zbytku kościanego.
Teraz możemy przypuszczać, że takie zabytki tu były, a nie zachowały do
naszych czasów zapewne przez wzgląd na środowisko" - mówi Przeździecki.
Korzystanie
z takich laboratoryjnych analiz nie jest wprawdzie w archeologii
podejściem nowym, niemniej coraz częściej stanowi podstawę wszelkich
rekonstrukcji . "To dlatego, że obecnie stawia się zupełnie inne,
bardziej szczegółowe pytania, niż jeszcze kilkanaście lat temu.
Nastąpił też rozwój samych metod badawczych" - podkreśla Przeździecki.
Badania
fizyko-chemiczne mogą wyjaśnić wiele wątpliwości np. skąd dokładnie
pochodzą przynoszone na stanowisko surowce kamienne piaskowce,
obsydiany oraz krzemienie. W obecnej chwili podjęte zostały próby
określenia dokładnego wieku obiektu poprzez oznaczenie metodą
termoluminescencji momentu podgrzania kamieni stanowiących jak się
zdaje badaczom obstawę ogniska. Naukowcy mają nadzieję, że badania
fizyko-chemiczne pozwolą również na dość dokładne określenie wieku
stanowiska.
PAP - Nauka w Polsce, Adam Lisiecki
bsz
|